wiekszosc z was swieta wielkanocne spedzila w rodzinnym gronie, a ze my do rodziny mamy daleko i nie specjalnie lubimy je obchodzic to wybralismy sie na weekendowa wycieczke do walii :)
dokladniej na wyspe polozona u jej polnocnego wybrzeza,
polaczona mostem menai bridge, wybudowanym w 1826
odwiedzilismy rowniez miejscowosc o najdluzszej nazwie na swiecie!
Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch
(Kościół Świętej Marii w dziupli białej leszczyny przy wartkim wirze wodnym Świętego Tysilio z Czerwonej Jaskini)
przepiekne miejsce
- plaza w
penmon oraz wyspa puffin w tle
na noc zatrzymalismy w moelfre
a na drugi dzien ruszylismy na kolejna mini wyspe holy island z fantastycznymi widokami i latarnia
zdazylismy zmyc sie stamtad zanim nadciagnely ciemne chmury...i pojechalismy zobaczyc komory grobowe Barclodiad y Gawres
oraz Bryn Celli Ddu, pochodzace z ery neolitycznej
anglesey-piekna czesc walii, napewno tam wrocimy...:)
Miejsca cudowne, fotorelacja rewelacyjna! Pozazdrościć takiej wycieczki. :)\
OdpowiedzUsuńNie każdy obchodzi święta rodzinnie.
Ale fajna wycieczka :-) Wiesz, dużo bardziej wolałabym tak spędzać święta niż tradycyjnie. Bycie daleko od rodziny ma tą zaletę, że nie musisz odbywać męczących rytuałów. A jak się mieszka blisko, to - choć nie obchodzimy świąt - trzeba odbębnić rodzinne wizyty, żeby nikogo nie urazić. Z każdym rokiem jestem tym coraz bardziej zmęczona :-(
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100 % :)
UsuńWow, znam te miejsca byłam tam jakieś 5lat temu.
OdpowiedzUsuńCiekawy post:)