jestesmy po drugim podejsciu do kastracji i tym razem zakonczonym sukcesem:)
u poprzedniego weta kazali mi czekac kilka miesiecy jeszcze, az moze jajeczko wyjdzie...
i zawolali nieziemska sume za zabieg, ktory bardzo przypomina sterylizacje kotki przez brzuszek...ale ja sie nie dam oszukiwac i nie lubie przeplacac, wiec znalazl sie inny, bardziej przystepny(nie tylko cenowo) wet :)
i tu nie bylo juz na co czekac, miki "dobieral" sie do mojej reki, chodzil mruczal, kulal sie zupelnie jakby mial ruje...
wiec miki jest juz po zabiegu, dzis normalnie chodzi, je, nawet wskakuje na szafki i drapak, a ma spora dziure, bo niestety nie mogli nizej znalezc jajka, jakbym z tym czekala, to bym sie nigdy nie doczekala...
wystarczylo go zostawic na 5 minut i oczywiscie zdolal sciagnac sobie kolnierz...nie dalam rady mu go zalozyc z powrotem, probowal sie tam myc pare razy, ale go odgonilam i narazie jest spokoj :)
za 2 tygodnie musimy jeszcze jechac zdjac szwy....
na boczku mu najwygodniej :)
moze nie bede pokazywac wam szycia w calej okazalosci, nie jest to dla mnie zbyt przyjemny widok...
majka oczywiscie niezadowolona, myslala sobie pewnie ze pojechal i juz nie wroci, syczy i warczy na mikusia...
moze na starosc zmadrzeja...
ciesze sie, ze mamy to juz za soba :)
Mikusiu,szybkiego powrotu do zdrowia i nie ruszaj ranki bo będziesz musiał jeszcze raz mieć mało sympatyczną wizytę u weta:)
OdpowiedzUsuńchyba posluchal :)
Usuńdziekujemy za zyczenia :)
Zagoi się szybciutko, gorzej jest z kotkami, bo to już poważna operacja. O mały włos, a straciła bym Kiziunię bo trafiłam na weta - konowała.
OdpowiedzUsuńMikusiu będzie dobrze, jesteś prześlicznym kocurkiem.
Dużo głasków dla chorego - Ania
dziekuje aniu za glaski:)
Usuńczy ty masz swojego bloga?
Nie mam, bo nie umiem sobie z tym poradzić - jestem tępa?
UsuńŚliczne umaszczenie Mikusia. Miałam przez 13 lat czarno-białą Kizię-Mizię /dziś za TM/,
dziś mam roczną Bezę - też czarno-białą.
Całuski Ania
tez bym chciala miec profesjonalnego bloga,ale nie ogarniam tych wszsytkich opcji
Usuńa moze chociaz zalozyc profil na facebooku, tylko o koteczce ?
Oj było by co pisać o mojej Bezie bo to urwipołeć straszny. Po śmierci Kizi-Mizi, musieliśmy
Usuńmieć kota od zaraz, bo rozpacz rozdzierała nam serca. Wypatrzyłam JĄ w DT. Pani prowadząca ten DT
powiedziała mi o charakterku i kazała zastanowić się czy takiego kota chcemy - CHCIELIŚMY.
Zachowuje się czasem jakby miała ADHD i to nas cieszy.
Jakby co to dam znać. Pozdrawiam Ania
super, nie moge sie doczekac:)
UsuńOj biedaczek z Mikiego, Ale dobrze, że już po operacji. Trzymam kciuki za szybkie gojenie. Głaski dla Mikiego przesyłam :-)
OdpowiedzUsuńmiki wyglaskany :)
Usuńslabo z apetyetm u niego niestety, ale rana sie ladnie goi :)
Jak dobrze, że macie to już za sobą :)
OdpowiedzUsuńMiki, teraz grzeczny bądź, i niech się ładnie goi :)
rana sie goi,ale miki nie je nic od wczoraj :(
UsuńNie martw się - jest gorąco, a ON biedaczek jest obolały - minie po 2-ch dniach,
Usuńtylko żeby troszkę pił.
Ania
u nas nie jest goraco...pic pije, ale tez wymiotuje codziennie, nie wiem czy jakis wirus czy stres, bo kiedys tez tak mial ze wymiotowal non-stop i nagle samo z siebie przeszlo...
UsuńDobrze że już po! Zdrowia dla małego pacjenta,i żeby szybko wszystko się goiło, no i żeby zaczął jeść!
OdpowiedzUsuńA Majka pewnie syczy na niego bo obco pachnie - weterynarzem i gabientem. Trzymajcie się!
pewnie tak..juz nie syczy...:P
UsuńMiki, get well soon :-)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze ! Głaski dla dzielnego kotka <3
OdpowiedzUsuńSuper, że się udało i przesyłam pogłaski dla rekonwalescenta:)
OdpowiedzUsuńUściski!:))
Prawdziwy słodziak z niego! Niech mu się wszystko ładnie goi. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy cieplutko! :)
http://kosmokoty.blogspot.com/
Zuch z niego. Jak dobrze, że już po.
OdpowiedzUsuńtak, zachowywal sie bardzo dzielnie:)
UsuńWracaj do formy Miki. Mizianki dla kociaków. :*
OdpowiedzUsuńMikusiu czy już z Tobą wszystko w porządku?
OdpowiedzUsuńHumora
tak, wszystko juz ladnie zagojone,tylko zdaje sie ze hormony jeszcze buzuja w nim :P
Usuńprzepraszam ze pisze nic ostatnio,ale brak czasu...
pozdrawiam
też się cieszę, że macie to już za sobą :)
OdpowiedzUsuńżyczę szybkiego zagojenia ran :) i żeby Majce przeszło prychanie na Majkiego!
pomimo kastracji jego poped nie wygasl, wiec wciaz ja atakuje...a ona wciaz ucieka... :(
UsuńBlogging is the new poetry. I find it wonderful and amazing in many ways.
OdpowiedzUsuńCieszę się z Wami, bo trochę stresu kastracja/sterylizacja kosztuje.
OdpowiedzUsuńtak, to najgorszy widok dla kociej mamy :)
Usuń