niedziela, 31 sierpnia 2014

prawie...

poszlam  sie  tylko  przejsc w tamta  strone, nie wierzylam  ze  go spotkam...
ale byl w tym samym miejscu co  zawsze
jak  sie  zblizalam  to zaczal  uciekac w  krzaki, ale jak  sie  okazalo  nie  przede mna, a psem na spacerze...
podszedl tak jak kiedys, laszac  sie i miaukolac, mowie  sobie zadzwonie  szybko po meza  niech  przyjezdza z  transporterem, kocem  czy kartonem a  w tym czasie posiedze  tu  z nim...
yhm...
nie wzielam  telefonu...:(
nie  macie  pojecia  jaka  bylam  zla na siebie!
myslalam  co  by tu innego wymyslec,  wolalam  go i kusilam  chrupkami, zeby szedl  za mna, jakis  kawalek mi sie udalo, ale  potem on sie  zniechecil...  do torebki mi sie nie zmiesci, na rekach nie doniose  go  tak  daleko...co  tu robic ? ;(
jedyne  co  wymyslilam to pobiec  szybko do domu, wziac  auto i meza i  wrocic  spowrotem
niestety  nie  bylo wystarczajaco szybko i kot  sie rozplynal, chodzilam  wkolo, wolalam i abba  fatima...
kolejna nieprzespana  noc...
weekend  sie konczy...moja  jedyna szansa...podejrzewam ze on sie pokazuje  popoludniami, jak juz  ruch ustaje i jest spokojniej, ale wtedy  to ja jestem w  pracy!
postaram  sie  wziac jakis  dzien wolny...

jedno co  mam, to pierwsze  zdjecie  rudego, mam  nadzieje  ze nie ostatnie:)


taka chudzinka  z niego...:(



sobota, 23 sierpnia 2014

akcja RUDY trwa...

o dziwo  pomysl  z plakatem zadzialal!
jacys  ludzie  przechodzac  zauwazyli kotka i zadzwonili, szybko wybieglismy i z tego pospiechu zapomnialam  wziac miski z jedzeniem...:(
no ale na poczatku podszedl i bez tego, udalo mi sie  go zlapac  na  rece, ale niestety wlozyc  do  transporterka nie  dalo  rady...:(
pojechalismy spowrotem  do  domu po jedzenie, wrocilismy i  znow  podszedl, porywal jedzenie  jak szalony, biedny glodomorek...i znow  go zlapalam i wsadzilam do  transporterka ale  nie dalam rady  zamknac i znow  sie  wywinal...
potem juz nie  chcial  podejsc, a  co  robilam  krok  to  on  dwa ode mnie...:(
jest szansa  ze jeszcze  podejdzie...? moze  za pare dni  jak  zglodnieje, ale  jesli nawet  to  jest tak  silny ze nie moge  sobie  dac  z  nim rady...
przydalaby sie  taka  specjalna klatka  ktora sie sama  zamyka...
juz napisalam  do paru organizacji czy by  go dla mnie  nie  zlapaly, ale oni  sa  wciaz zajeci...zobaczymy  co  bedzie  dalej...

bede  informowac i  dziekuje  za  porady  pod  poprzednim postem :)

akcja pt. RUDY

idac  jednego razu  do pracy w trawie zauwazylam koteczka...niby nic niezwyklego...
za  pare  dni  znowu zobaczylam tego  samego, tym razem poczestowalam go  chrupkami, ktore  zawsze  nosze  przy  sobie :P
przybiegl  do mnie, zjadl  az mu sie  uszy  trzesly, a  w podzięce połasił  mi sie  do  nóg...
bidulek to tylko skora  i  kosci, chudziutki ogonek no i poszarpany  troszke, niestety  musialam  go  z bolem  serca  zostawic i leciec, bo  bym sie  spoznila  do roboty...
nie moglam o nim przestac  myslec caly dzien i  noc, postanowilam  wrocic  w  to miejsce na nastepny  dzien, ale  go nie bylo..., potem  znow  w  drodze  do pracy, ale  tez  go nie znalazlam...
zalogowalam sie  na  stronie z  zaginionymi zwierzetami, bo moze  ktos  takiego  szuka...odezwalo sie kilkoro ludzi, ktorym  zaginal rudy kot...nawet  z  bardzo  odleglych miejscowosci...
jeden opis  jedynie pasowal do wygladu  tego  biedaczka...wlasciciele pytaja  sie mnie  jak  ten  wyglada?  czy go  mam?  a ja nie moglam  dac  im  zadnej pozytywnej  odpowiedzi...
wkoncu  wykorzystalam ich  kota  zdjecie i  zrobilam  plakat, porozwieszalam w okolicy i  o dziwo  pani jedna  sie  odezwala!
tak sie cieszylam odczytujac  wiadomosc od niej, ale podczas  rozmowy tel. okazalo  sie  ze  go tylko  dokarmiala pare  razy i niestety  od  2  dni  juz  go nie wiedziala...  to by sie  zgadzalo  czemu i ja nie natknelam  sie  ponownie...
mam  nadzieje, ze nic mu sie  nie stalo i pojawi  sie  jeszcze:)

jakby  co mam  zamiar  wziac  go  do   domu, mam juz  dla niego przygotowany  osobny  pokoj,  zeby oddzielic  go od  majki, tylko  zanim znajdza  sie  wlasciciele, lub  jak  jest niczyj  to  jakis  inny staly  domek, to co ja mam  z nim  zrobic?

ile  czasu  moze  siedziec  sam w  zamknietym pokoju? pewnie  bedzie  nie jedna  symfonia  pod  drzwiami z obu  stron, a  tu  spac  kiedys  trzeba, wiem  ze  sie  martwie na  zapas, ale tak pewnie  bedzie...
postaram  sie  go  szybko odrobaczyc i  odpchlic, ale   czy moze  jeszcze  czyms  majke  zarazic?
pozniej  w  miare mozliwosci zabiore  go  do weta,  zeby  sprawdzic  czy ma  czipa lub czy  wykastrowany, ale  do tego  czasu...?
co  radzicie?

plis  trzymajcie  kciuki  zebym  go zlapala :)







piątek, 8 sierpnia 2014

cat day!

czytam na  fb, ze dzis  dzien kota...
ale jak  to?  przeciez  jest w  lutym...
no tak ...
anglia  zawsze inaczej...:P

ale  zeby  zyczyc naszym kochanym kotkom  wszystkiego  najsmaczniejszego, kochanych  dloni  do miziania i cieplych kolanek do spania, nigdy nie za wiele  okazji :)


HAPPY  CAT DAY !




:*:*:* kocham!