idac jednego razu do pracy w trawie zauwazylam koteczka...niby nic niezwyklego...
za pare dni znowu zobaczylam tego samego, tym razem poczestowalam go chrupkami, ktore zawsze nosze przy sobie :P
przybiegl do mnie, zjadl az mu sie uszy trzesly, a w podzięce połasił mi sie do nóg...
bidulek to tylko skora i kosci, chudziutki ogonek no i poszarpany troszke, niestety musialam go z bolem serca zostawic i leciec, bo bym sie spoznila do roboty...
nie moglam o nim przestac myslec caly dzien i noc, postanowilam wrocic w to miejsce na nastepny dzien, ale go nie bylo..., potem znow w drodze do pracy, ale tez go nie znalazlam...
zalogowalam sie na stronie z zaginionymi zwierzetami, bo moze ktos takiego szuka...odezwalo sie kilkoro ludzi, ktorym zaginal rudy kot...nawet z bardzo odleglych miejscowosci...
jeden opis jedynie pasowal do wygladu tego biedaczka...wlasciciele pytaja sie mnie jak ten wyglada? czy go mam? a ja nie moglam dac im zadnej pozytywnej odpowiedzi...
wkoncu wykorzystalam ich kota zdjecie i zrobilam plakat, porozwieszalam w okolicy i o dziwo pani jedna sie odezwala!
tak sie cieszylam odczytujac wiadomosc od niej, ale podczas rozmowy tel. okazalo sie ze go tylko dokarmiala pare razy i niestety od 2 dni juz go nie wiedziala... to by sie zgadzalo czemu i ja nie natknelam sie ponownie...
mam nadzieje, ze nic mu sie nie stalo i pojawi sie jeszcze:)
jakby co mam zamiar wziac go do domu, mam juz dla niego przygotowany osobny pokoj, zeby oddzielic go od majki, tylko zanim znajdza sie wlasciciele, lub jak jest niczyj to jakis inny staly domek, to co ja mam z nim zrobic?
ile czasu moze siedziec sam w zamknietym pokoju? pewnie bedzie nie jedna symfonia pod drzwiami z obu stron, a tu spac kiedys trzeba, wiem ze sie martwie na zapas, ale tak pewnie bedzie...
postaram sie go szybko odrobaczyc i odpchlic, ale czy moze jeszcze czyms majke zarazic?
pozniej w miare mozliwosci zabiore go do weta, zeby sprawdzic czy ma czipa lub czy wykastrowany, ale do tego czasu...?
co radzicie?
plis trzymajcie kciuki zebym go zlapala :)
Trzymam kciuki żeby się pokazał :)
OdpowiedzUsuńMoże ktoś go przygarnął. Ale trzymam kciuki oby się odnalazł !
OdpowiedzUsuńJa Witka separowałam w moim pokoju trzy tygodnie, bo miał świerzb w uszach. To się niestety przenosi, ale jest łatwe do wyleczenia.
OdpowiedzUsuńdziekuje, od razu mi lepiej:)
UsuńNiech się znajdzie, to nic ,że posiedzi sam, ale będzie bezpieczny...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za odnalezienie kocurka :) Na pewno trzeba go będzie odrobaczyć, zajrzeć w uszy czy nie ma świerzbu, odpchlić i potem to może nawet by się z Majką zakumplował? ;)
OdpowiedzUsuńdzieki, o swierzbie nie pomyslalam...
Usuńfajnie by bylo gdyby sie zaprzyjaznili :)
i tak planoalam drugiego kota po raz drugi :P
Trzymam kciuki :) Masz dobry plan kochana!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za rudzielca.
OdpowiedzUsuńŁapałam malego, dzikiego Pizdryczka przy jedzeniu. Nie łąsił się, ale był głodny więc podchodził do michy i jadł.
OdpowiedzUsuńNie byłam przygotowana na wrzask jaki podniósł, zupełnie nie koci :)
Powodzenia życzę, odosobnienie konieczne, pamiętaj, warto pójść od razu do weta, możliwy świerzb, pchły teraz grasują...
Trzymam kciuki:)
Odosobnienie dwa tygodnie to dobry czas, one pod drzwiami się będą poznawać. Zamieszczam Ci kilka linków, poczytaj, ja dokocenie robiłam zgodnie z książkami "Kot doskonały", ale na forum jest dobrze opisane, poza tym google hasło dokocenie :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.kociezycie.pl/forum_kocie/viewtopic.php?f=3&t=3630
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/11/czy-dokocenie-domu-drugim-kotem-to.html