niezbyt mila dla mikiego wycieczka, do weta...
tak jechal w tamta strone
a tak juz spowrotem :)
ale nie polecam kierowania samochodem i puszczania kota luzem w tym samym czasie...
jak juz usadowil sie przy tylniej szybie bylo ok, ale potem zaczal wedrowac mi po nogach i ramionach i troszke przeszkadzal...oczywiscie dusil przycisk otwierajacy zamki w drzwiach, nie wiem czy nieswiadomie, czy swiadomie chcial juz wysiadac :P
a u weta bylismy po porade, co zrobic z jego agresja do majki, bo niestety po kastracji nic sie nie zmienilo...to ze sie gonia, to im tylko na dobre wyjdzie, ale on ja wciaz gryzie w kark albo nad ogonem, nieraz majka wyje w nieboglosy, az zal mi bidulki, jak go ktos przegoni to wie, ze zrobil zle, ale zaraz za nia leci spowrotem...
zdarza mu sie tez jeszcze kopulowac z moja reka...
ale niestety wet stwierdzil tylko ze nie jest psychologiem tylko wetem i mi nie moze pomoc...
sorry, ale myslalam, ze powinnien sie znac na zachowaniach kotow tez...dostalam tylko kontakt do jakiejs behawiorystki i zalecono mi karme royal canin calm... jak uslyszalam rc, to mi sie odechcialo, nie wydaje mi sie zeby byla to dobra karma, a poza tym jak powiedzialam, ze miki nie moze jesc suchej karmy, bo jej nie gryzie tylko polyka w calosci, a potem ma rozwolnienie, to nawet sie nie przejal, takze czas na zmiane weta, a poki co daje mikiemu paste uspokajajaco do jedzenia, ale to chyba nie o to chodzi, zeby miki poszedl spac...
feliway u mnie tez nie zadzialal, mysle jeszcze o obrozy z feromonami...
moi drodzy znawcy i milosnicy kotow, jakies porady, doswiadczenia?
a jak juz miki tak sobie podrozuje poza domem, to jeszcze pokaze wam jak sam sie wymyka, przez okno z pierwszego pietra, na daszek i do sasiadow...
albo na plot....
musze miec oczy naokolo glowy teraz...
Już ktoś mi mówił że na Wyspach zdarzają się dziwni weterynarze, nie przejmujący się za bardzo... Myślałam że to typowe dla Warszawy :-) Jak widać są wszędzie!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Miki ma jeszcze wysoki poziom hormonów i tak jeszcze może być jakiś czas.
oby nie za dlugo...:P
UsuńKocur mojej teściowej został poddany sterylizacji jako kilkuletni kot.Wskazaniem były nieustanne bijatyki z kotami z sąsiedztwa.Znikał czasem na kilka dni i wracał z poszarpanymi uszami, szramami na głowie, łapami pogryzionymi do krwi. Leczenie trudno gojących się ran trwało tygodniami, oczywiście koszty były. Kot "bronił" swojego terytorium i 2 kotek, które z nim mieszkały, a generalnie miały go gdzieś....W końcu weterynarz wymyślił, że sterylizacja pozbawi go temperamentu. Dochodzenie do pożądanego efektu trwało pół roku. Teściowa psioczyła już, że szkoda było kasy na sterylizację, która nic nie dała, bo kot dalej się włóczy i przychodzi pokiereszowany jak dawniej. Po pól roku jak ręką odjął - kot prowadzi osiadły tryb życia, trzyma się domu, swojego fotela przy piecu albo w ogródku, skończyło się włóczęgostwo i awantury. Też myślę, że dopóki poziom hormonów nie obniży się definitywnie, trzeba jeszcze poczekać.
UsuńSkoro feliway nie pomógł obroża raczej też nie pomoże. Widocznie dla Mikiego to zabawa - po prostu poluje na Majkę . U mnie jest podobnie z Guciem. On zawsze był napastliwy. Wcześniej napadał na Filipka , czy Karmelka , teraz głównie na Mikeszka bo ten nie umie się bronić. Potrafi mu wyrwać futerko do krwi :( Ingeruję jak widzę , ale Gucio jest cwany - atakuje Mikeszka zawsze gdzieś za naszymi plecami :/
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam różne terapie - obroże z feromonami i krople Bacha . Te ostatnie nawet pomogły , ale to jeszcze gdy Mikeszka nie było.
Oby za daleko nie odszedł ten łobuz ;)
OdpowiedzUsuńraz go nie bylo kilka godzin, ale czekal grzecznie obok domu.... :)
Usuńhm u nas też koty ganiają Fifi a ta wrzeszczy w niebogłosy! I nie ma siły, nic nie pomaga... nie robią jej żadnej krzywdy, nie gryzą boleśnie ale lubią na nią polować :( my oczywiście przeganiamy... myślę,że jest to taka kocia walka o dominację... mam nadzieję, że mu minie i się jednak zaakceptują!
OdpowiedzUsuńzastanawiam sie tylko czy to w porzadku skazywac ich na swoje towarzystwo skoro sie nie lubia...no ale widze ze jest duzo takich przypadkow i jakos koty zyja....:)
UsuńMoje uwielbiają się tłuc [bo inaczej tego nie można nazwać], ale wcale mnie to nie martwi, bo to ewidentnie zabawa dla nich jest. Taka ta m kocia musztra: gonią się, turlają, kąsają wzajemnie, atakują z zaskoczenia, a nawet stosują chwyty poniżej pasa, czyli kąsanie w stopy i uda :) A po walce nieraz liżą się i myją wzajemnie. Nigdy ich nie rozganiamy, co więcej, jak tylko widzimy, że się tłuką, to pędzimy na darmowe show :) Nieźle można się uśmiać z tych ich wygibasów, skoków w górę i chwytów, jakie stosują. Z tym, że ja mam kocią rodzinkę, więc moje koty od zawsze żyją razem i są do siebie przyzwyczajone. Jedzą z jednej miski, korzystają z tej samej kuwety [chociaż teraz to prawie wcale jej nie używają, bo praktycznie cały czas chcą przebywać na podwórku], śpią na tym samym kocim drzewku. Czytałam różne książki, praktycznie wszędzie radzą, by w domu było tyle kuwet i misek, ile jest kotów + jedna dodatkowa. Ja jednak nie stosuję się do tych zaleceń, bo po pierwsze nie ma takiej potrzeby, a po drugie już sobie wyobrażam te sześć kuwet w domu ;)
OdpowiedzUsuńA czemu piszesz, że Royal Canin to zła karma? Zawsze mi się wydawało, że to karma z górnej półki z ładną procentową zawartością mięsa, a nie jak wszystkie Whiskasy i inne Kitekaty mające tylko 4%. Kupowałam kiedyś tę karmę, jak moja kotka karmiła czwórkę kociąt. Byłam z niej zadowolona. Teraz jednak mając taką liczną kocią rodzinkę, musiałam przerzucić się na coś tańszego, bo chyba bym zbankrutowała ;) Lubią np. suchą karmę Puriny [niebieskie opakowanie], ale za pomarańczowym Iamsem jakoś specjalnie nie szaleją. Czasami nawet wybierają dużo tańszego Go-Cata crunchy & tender. Generalnie są wybredne, ale to moja wina, bo je rozpieściłam. Przyznaję się od razu :) Dokarmiam też inne koty - "przyjaciół" moich futrzaków - i tamte łykają wszystko, jak popadnie. Widać, że ich właściciele nie bardzo je rozpieszczają.
gdyby one sie tlukly nawzajem to pol biedy, ale majka wogole sie nie broni i jest zastraszona...
Usuńmamy tylko 2 kuwety i jest ok :)
co do royala, to jest z wyzszej polki,ale cenowej tylko, napewno nie jakosciowej,nie podaja skladu, slyszalam ze bardzo duzo maja weglowodanow no i moje koty zawsze maja rewolucje zoladkowe po niej...
jak sucha karma to tylko James wellbeloved, uwielbiaja ja, nie jest bardzo droga i naturalna :)
U mnie tłuką się tylko w określonych kombinacjach: mama i synkowie, ewentualnie bracia między sobą :) Kocia mama jest nieco okrągła, bo przybrało jej się na wadze po sterylizacji, ale mimo to jest niezwykle zwinna. Sztuki walki opanowała na medal. Natomiast jej córeczka jest najdrobniejsza z całej gromady. Odkąd przestała być kittenem, przestała też lubić treningi siłowe. Jak tylko któryś z braci ją zaczepia, by powalczyć w zabawie, to tak na niego syczy i tak się stroszy, że tamtemu od razu przechodzi ochota na wygłupy :) Mała nie daje sobie dmuchać w kaszę :) Co mnie akurat cieszy, bo mamy na osiedlu dużo kotów i wiele z nich nie jest wykastrowanych, a co za tym idzie - są agresywniejsze. A tak to przynajmniej mam pewność, że w przypadku ewentualnego ataku będzie potrafiła odstraszyć napastnika.
UsuńNo właśnie, wczoraj po przeczytaniu Twojego posta szukałam składu karmy i nie mogłam znaleźć. Zdaje mi się jednak, że kiedyś miałam od nich ofertę karm, jakie mają w sprzedaży i tam były podawane składy. Tak czy owak, ta wspomniana przeze mnie karmna dla karmiących kotek miała dobry skład i kicia ze smakiem ją jadła, a małe rosły jak na drożdżach. Jeszcze nie osiągnęły roku, a już miały standardowe 4 kg.
Jamesa Wellbeloved jeszcze nie próbowałam. Sprawdziłam ją jednak na zooplusie, skąd zamawiam karmę dla kotów i widzę, że dla mnie za droga. 1,5 kg po 12-13 euro to trochę za drogo na moją pięcioosobową kocią rodzinę [i ich znajomych]. Nie wystarczyłaby mi na długo.
No i zapomniałam zapytać: czym karmisz swoje? Próbowałaś Purizonem? Ja właśnie zamówiłam opakowanie testowe, zobaczymy, czy przypadnie im do gustu.
OdpowiedzUsuńNie mam niestety żadnych rad dla Ciebie, pozostaje nadzieja, że kiedyś znudzą im się te przepychanki i kociaki dogadają się ze sobą. Mam tylko małą sugestię co do transportera. Może powinnaś wykładać podłogę jakimś niewielkim kocykiem lub jaką inną szmatką, żeby kot się nie ślizgał?
haha, wiedzialam ze ktos to napisze o kocyku, kocyk jest w rogu upchany, bo wlasnie sie zeslizgal...musialo by to byc cos sztywniejszego :) tak sie krecil i poprzesuwal go, to tak jechal potem :)
Usuńpozdrawiam :)
A to skubany, tak schował kocyk, że nic nie widać :)
UsuńRada w dobrej wierze napisana ;)
Claire ma transporter z taką płaską poduszką bawełnianą, to się nie ześlizguje :D
Usuńbede musiala pomyslec nad poduszka, faktycznie sie tak nie da schowac jak kocyk :)
UsuńMiałam bardzo podobnie, tyle że Ivan starszy jest od kawy o rok. Początki były straszne(około 4lat)ganianie, miauczenie i dokuczanie kotce. Potem w miarę się uspokoił, bo go trochę goniłam, że źle robi. Mój partner cierpliwie Ivanowi tłumaczy, że tak nie można, że to ją boli i to działa. Koty są z nami już 7 lat i na szczęście Kocur się uspokoił. Czasami dochodzi do starć, przede wszystkim dzieje się to w nocy, ale nie ingeruje bo to trwa chwilę.
OdpowiedzUsuńMonia, czasu i cierpliwości trza do tego. Będzie dobrze:)
tak wlasnie robimy, mowie mu ze nie wolno, rozumie,ale swoje robi :)
Usuńdzieki:)
Przypomniało mi się że jest jeszcze taki preparat Kalm Aid
OdpowiedzUsuńNie stosowałam , ale czytałam na forum miau że daje dobre rezultaty . Sama zastanawiam się cy nie kupić ;)